Mistrzostwo Świata

Żeglarstwo, Psychologia, Sport|23.06.2019

Po jedenastu latach zdobyłem po raz drugi w karierze Mistrzostwo Świata w klasie Star. Ale jestem szczęśliwy! To fantastyczne uczucie, ale też bardzo ciekawe doświadczenie. Po dłuższej przerwie wróciłem do regatowego żeglarstwa. Można powiedzieć, że na nowo przygotowuje się i startuje w regatach. W styczniu ustaliłem kalendarz i wybrałem najważniejsze starty. Postawiłem też przed sobą cele. Jestem już bardzo doświadczonym sportowcem. 5 kampanii olimpijskich, sukcesy, wyzwania, porażki, gigabajty obserwacji, notatek i wniosków. Z biegiem lat zauważyłem, że moja motywacja do walki i zwycięstw wynika z pragnienia osiągnięcia czegoś wyjątkowego a nie z chęci pokonania przeciwników. Sprawdzam również jak daleko mogę zajść i co osiągnąć. Teraz widzę, że talent i doświadczenie poparte pracą i właściwymi decyzjami z dodatkiem przemyślanych eksperymentów przynosi fantastyczne rezultaty. 


W drodze na Mistrzostwa Świata do Porto Cervo na Sardynii czułem, że jestem na nie gotowy i dobrze przygotowany. Drugie miejsce w Bacardi Cup w marcu oraz czwarte w Mistrzostwach Europy w maju pokazały, że mogę śmiało walczyć o podium a nawet o zwycięstwo. 

W tym roku w każdych regatach pływam z innym załogantem. Dominik z którym żeglowałem przez wiele lat nie miał możliwości do mnie dołączyć. W Bacardi Cup wystartowałem z Niemcem Frithjofem Kleenem, w Mistrzostwach Europy z Portugalczykiem Frederico Melo a do Mistrzostw Świata przystąpiłem w parze z Brazylijczykiem Bruno Pradą. 

Żeglowaliśmy razem po raz pierwszy. Ci którzy śledzą moją karierę wiedzą jakim Bruno jest dobrym i utytułowanym zawodnikiem. Mieliśmy tylko jeden dzień treningu by ustalić komunikację, role przy manewrach i ustawić naszą łódkę. Ale to nam wystarczyło. Po tygodniu wspólnego żeglowania obaj stwierdziliśmy, że bardzo dużo się od siebie wzajemnie nauczyliśmy. Uważam, że to fantastyczne i bardzo cenne doświadczenie. Pierwszy raz żeglowałem z kimś kto od samego początku tak dużo uwagi skierował na dobre samopoczucie i pozytywne nastawienie. Bardzo ciekawe były też nasze codzienne rozmowy przed i wyścigami. Każdego dnia szukaliśmy i wprowadzaliśmy drobne udoskonalenia wypracowane samemu lub podpatrzone u innych. Dzięki temu każdego kolejnego dnia żeglowaliśmy szybciej i wyciągaliśmy z każdego wyścigu ile się dało. Na końcu okazało się, że były to decyzje na wagę Mistrzostwa Świata. 


Same regaty były dla nas trudne. Słabe wiatry nie były naszym sprzymierzeńcem. W każdym wyścigu mieliśmy ciężkie momenty, z których w większości przypadków wychodziliśmy obronną ręką. Dopiero w ostatnim (w którym mocno przywiało) pokazaliśmy naszą moc i klasę wygrywając z 200 metrową przewagą. 

W sześciu wyścigach zajmowaliśmy kolejno 6, 2, 11, 3, 4 i 1 miejsca. Srebrny medal zdobył Amerykanin Augie Diaz żeglujący też z Brazylijczykiem Henrym Boeningiem. W generalnej klasyfikacji wyprzedziliśmy ich tylko o 2 punkty. Brąz zdobył Norweg Eivind Melleby żeglujący w załodze z Amerykaninem Joshua Revkinem. 

Była to 97 edycja Mistrzostw Świata w klasie Star. Startowało 63 jachtów z 20 państw. Tytułu przyjdzie mi bronić w listopadzie 2020 w Miami, USA. Czas powoli zacząć rozglądać się za załogantem… 

Podobne historie